Ilona Lewandowska, „KURIER WILEŃSKI”
Pandemia koronawirusa dotyka cały świat. Jak ten niełatwy czas przeżywają Polacy na Łotwie?
Pierwszy przypadek koronawirusa na Łotwie potwierdzono 2 marca – taką informację podało łotewskie ministerstwo zdrowia oraz Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (SPCC). Od tego czasu życie mieszkańców bardzo szybko zaczęło się zmieniać, bo konieczne okazywały się kolejne środki ochrony przed pandemią.
Już 12 marca, w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, Łotwa ogłosiła sytuację nadzwyczajną. Od piątku, 13 marca, zamknięte są placówki oświatowe i kulturalne, a imprezy odwołane. Władze zdecydowały się na taki krok, gdy w kraju zarejestrowano 16 zachorowań.
Na Łotwie pierwsza osoba zakażona koronawirusem, zmarła w piątek, 3 kwietnia. To 99-latka, która leżała w szpitalu w Rydze — poinformowało łotewskie ministerstwo zdrowia. Do tego czasu, według Centrum ds. Kontroli i Prewencji Chorób, od początku epidemii na Łotwie odnotowano 493 potwierdzonych przypadków koronawirusa.
Społecznych skutków pandemii doświadczają również mieszkający na Łotwie Polacy. Większość z nich zamieszkuje tereny danych Inflant Polskich, czyli Łatgalii, gdzie ich głównym skupiskiem jest Dyneburg.
– W naszym mieście nie ma wielu zachorowań, większość chorych nie wymaga hospitalizacji, przebywa w domach, ale oczywiście zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji. Przeżywamy ten czas bardzo spokojnie, ale zarazem ostrożnie. Można powiedzieć, że ludzie stosują się do zaleceń – na ulicach pustki, jeśli ktoś musi wyjść po zakupy, raczej zaraz potem wraca do domu – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Ryszard Stankiewicz, prezes Związku Polaków na Łotwie.
Jak zauważył, Związek Polaków na Łotwie skutków ograniczeń w życiu społecznym doświadczył już pierwszego dnia.
– Zrezygnowaliśmy z wielu imprez, niektóre wydarzenia odbywają się za pośrednictwem Internetu. Na 13 marca mieliśmy zaplanowany konkurs piosenki polskiej, który, niestety, już nie mógł się odbyć. To był pierwszy dzień, w którym obowiązywał zakaz ograniczenia imprez. W tym samym dniu udało nam się jednak przeprowadzić Olimpiadę Języka Polskiego. Podobnie jak na Litwie, eliminacje odbyły się zdalnie. Szukamy więc nowych możliwości w kontakcie i tam, gdzie jest to możliwe, działamy na odległość – wyjaśnia Stankiewicz.
Również na Łotwie lekcje odbywają się teraz zdalnie, na odległość.
– Na początku były z tym pewne problemy, ale bardzo szybko udało się je pokonać. Dziś można już powiedzieć, że sytuacja jest opanowana i ani nauczyciele, ani uczniowie nie mają problemów. Oczywiście, w najtrudniejszej sytuacji są rodziny wielodzietne, które muszą zapewnić swoim dzieciom nie tylko dostęp do komputera, ale także miejsce na spokojną naukę. Nie są one jednak zostawione bez pomocy. Wielką niewiadomą pozostaje natomiast matura – wyjaśnia prezes ZPŁ.
Kolejne wydarzenie, którego realizacja jest utrudniona, to Walny Zjazd Związku Polaków na Łotwie, który miał się odbyć 4 kwietnia.
– Nie chcemy odkładać zjazdu do końca pandemii. Chcemy go przeprowadzić w nieco innej formule, możliwej do realizacji w tych warunkach. Być może uda się go przeprowadzić za pośrednictwem Internetu, być może wybierzemy wariant korespondencyjny, ale na pewno nie chcemy czekać do końca pandemii. Wynika to zarówno z naszego statutu, jak też z realnych potrzeb – zauważa rozmówca „Kuriera Wileńskiego”.
Zamknięte granice utrudniają również kontakt między Polakami w Polsce i za granicą. Tym razem nie odbędzie się akcja wielkanocna, nie przyjadą na Łotwę paczki z Polski. Powrót do Polski, jeszcze przed zamknięciem granic, wybrali także nauczyciele z Polski, którzy wspomagają polską oświatę na Łotwie.
– Mamy jednak w tym czasie również bardzo dobre wiadomości. Dowiedziałem się na przykład, że po długim, bardzo poważnym remoncie została oddana do użytku sala sportowa Państwowego Gimnazjum Polskiego im. J. Piłsudskiego w Dyneburgu. To naprawdę bardzo ważna informacja, teraz tylko będziemy musieli trochę poczekać, by z niej korzystać – wyjaśnia Stankiewicz.
Związek Polaków na Łotwie, podobnie jak Polacy na Litwie, zamierzał oczywiście uroczyście uczcić Dzień Polonii i Polaków za Granicą.
– 2 i 3 maja mamy zawsze uroczystości, przemarsz ulicą Warszawską, który prawdopodobnie się nie odbędzie. Na 4 maja mieliśmy zaplanowane odsłonięcie pomnika czterech generałów, dowódców kampanii łatgalskiej. W styczniu zdążyliśmy obejść uroczyście zdobycie Dyneburga przez polsko-łotewskie wojsko, a teraz planowaliśmy kolejny akcent związany z obchodami – mówi prezes ZPŁ.
Niezależnie od pandemii – nadal trwają prace nad pomnikiem, na którym zostanie upamiętnionych czterech dowódców, w tym Józef Piłsudski i Rydz-Śmigły. Pomnik, który powstaje z inicjatywy ZPŁ, a finansowany jest za pośrednictwem Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie, zostanie odsłonięty, gdy życie po pandemii powróci do normy.
Fot. Marian Paluszkiewicz