Zdjęcia Leonida Baulina w Domu Polskim

Zdjęcia Leonida Baulina w Domu Polskim

Otwarcie nowego sezonu artystycznego 2018/2019 w galerii Domu Polskiego w Dyneburgu było bardzo rodzinne i sentymentalne, ale zarazem też owiane duchem nieprzeciętnego artysty śp. Leonida Baulina. Wystawę fotografii swego ukochanego męża na Warszawskiej zorganizowała członkini zarządu Dyneburskiego Oddziału „Promień” ZPŁ Wanda Baulina.

Wernisaż czarno-białych zdjęć zaczął się od wstępu AngielinyMalcewej, która wykonała melodyczną łotewską piosenkę „Sauleriet”. Jaskrawa żółta suknia piosenkarki znakomicie kontrastowała ze scenerią wystawy i przypominała zebranym, że na dworze zaczęła się właśnie złota jesień.

Po występie głos zabrały Swietłana Manochina i Milena Sawkina, które przedstawiły najważniejsze fakty z życiorysu Leonida Baulina. Wszedł on do łotewskiego życia artystycznego w latach 70-tych XX wieku. Po ukończeniu Państwowej Akademii Sztuki w 1973 r. malarz zamieszkał w Daugavpils, gdzie spędził trzydzieści lat swego życia i stał się legendą tego miasta. W latach 70-tych był jednym z najaktywniejszych działaczy życia kulturalnego i artystycznego w Daugavpils. Leonid realizował się w różnych dziedzinach artystycznych. Pracował nad wyglądem zewnętrznym miasta, projektowaniem wnętrza budynków, oprawą sceniczną Święta Tańca i Święta Miasta, a także był zaangażowanym pedagogiem.

Leonid Baulin był nie tylko malarzem, grafikiem i scenografem. Jego pasją była również fotografia czarno-biała. W tej dziedzinie Leonid był świetnym eksperymentatorem. Torba z aparatem zawsze była przy nim. Fotografował wszystko, co było wokół – przyrodę, imprezy, miasto i rodzinę.

Na wystawie przedstawiona została tylko garstka wykonanych przez artystę fotografii, które były także własnoręcznie wywołane i okrojone. Na zdjęciach zobaczyć można między innymi panią Wandę w młodości czy dzieci artysty. Wiele jest wiejskich lub naddźwińskich krajobrazów i można dostrzec także autoportret.

Otwarcie wystawy zakończyło się przemówieniem wzruszonej pani Wandy, która mimo swego ogromnego dorobku i zasług nadal pozostaje osobą skromną. Powiedziała, że chociaż jej mąż nie był z pochodzenia Polakiem, to przez okres ich małżeństwa stał się Polakiem. Podsumowała, że najdroższe, co możemy poświęcić ludziom, to nasz czas i wszystko co robimy powinniśmy robić z miłością i zapałem. To jest właśnie droga do szczęścia i sukcesu.

Wśród osób, które przyszły na wernisaż była siostra artysty Nadia, która mieszka w Krasławiu oraz przedstawiciele miejskich związków artystycznych.